wtorek, 20 listopada 2012

Octavus


  Mery
 Siedziałam w aucie i przyglądałam się nowemu nauczycielowi matematyki. Nie był on przystojny, ale miał w sobie to coś, co przyciągało moje kobiece oko. Był wysoki, miał blond włosy – pierwszy raz widzę prawdziwego blondyna, który całkowicie ma jasne włosy – no i niebieskie oczy, które na pierwszy rzut oka wydają się zimne. Zauważyłam również nad wargą prawie niewidoczne znamię.
 Wysiadłam z samochodu i podeszłam do Anthony’ego, który się trząsł jakby miał owsiki. Spójrzałam na niego z ukosa, ale ten ruszył tylko ramionami. Uśmiechnęłam się do nauczyciela i spojrzałam na nowego.
 - Mery Renier – podałam mu rękę.
 - Alex Durczok.
 - Alex? To chyba nie jest twoje prawdziwe imię…, Bo jesteś z Polski, prawda?
 - Eeee… - zmrużył oczy. – Skąd wiedziałaś? Nazywam się Aleksy, ale wolę jak się do mnie mówi Alex. Ej! Chyba ty też nie czytasz w myślach?
 - Nie – puściłam mu oczko. – Tylko nas mistrzu jest od tego.
 Dałam sójkę opiekunowi, na co się uśmiechnął. Tego brakowało mi.
 - Tak z ciekawości, gdzie studiowałeś? – Zapytałam się, kiedy usiedliśmy w samochodzie.
 - W Krakowie – Alex popatrzył się na mnie i uśmiechnął.
 - Krakowie?! – Podskoczyłam na siedzeniu. – Byłam tam na wycieczce z moimi rodzicami, kiedy miałam sześć lat! Do tej pory pamiętam piękny rynek, piękne uliczki, uśmiechniętych przechodni… Chciałabym tam jeszcze raz pojechać… Może kiedyś mnie tam zabierzesz? – dźgnęłam nowego nauczyciela w bark.
 - Może… - mruknął.
 Sięgnął do swojej teczki i wyciągnął parę białych kartek. Wyglądał teraz jak typowy profesor. Zmarszczyłam brwi i oparłam się o plecy fotela. Z kieszeni wyciągnęłam słuchawki i włożyłam je do uszu.
 Hmm.. Ciekawa jestem jaki on tak naprawdę się okaże.

Anthony
 - Zaraz zacznie się konferencja, więc masz jakieś piętnaście minut, żeby się ogarnąć – pokazałem na walizki Aleksego. – Tam jest twój pokój – pokazałem w stronę lewego skrzydła. – Masz szczęście, bo w tamtych sferach mieszkają normalni uczniowie, czyli nikt ci nie spadnie na głowę, kiedy będziesz próbować zasnąć. A to jest twój kluczyk.
 Podałem nowemu nauczycielowi klucz i odszedłem. Cały czas myślałem o tej chwili, kiedy po raz pierwszy go zobaczyłem. Myślałem, że zdołam coś się o nim dowiedzieć, czytając z jego umysłu, ale był on od samego początku zablokowany. Nie spodziewałem się, że mógłby wiedzieć o tym, żeby blokować umysł. Tylko ja na całym świecie potrafię wyczytać komuś z umysłu. Próbował mi wcisnąć kit, że pierwszy raz słyszy o czymś taki i nie ma pojęcia, o co mi chodzi. Było to bardzo podejrzane, ponieważ nigdy nie słyszałem o czym takim jak nieświadoma blokada umysłu. Oczywiście tego każdy człowiek może się nauczyć, bo to nie jest nic trudnego.
  Coś czuję, że nie zaprzyjaźnię się z nim. Wolę, więc nie powierzać mu żadnych sekretów.
 Wszedłem na swój poziom i podszedłem do moich drzwi, gdzie klamka była wyłamana. Zmarszczyłem nos i popchnąłem drzwi. W przedpokoju panował porządek, więc nikt mnie nie okradł… Chociaż… Gdyby ktoś wiedział czego szukał?...
 - Przepraszam za klamkę.. – odwróciłem się i zobaczyłem Seana z moją klamką w ręku. – Odkupię ci ją obiecuję.
 - Trzymam cię za słowo – uśmiechnąłem się i zabrałem od niego żelastwo. – To i tak mi się nie podobało. Co się stało?
 Rzuciłam klamkę do szuflady z bielizną. Znając moje życie, przypomnę sobie o niej dopiero za dwa tygodnie, kiedy smar pobrudzi wszystkie moje bokserki w serduszka.
 - Dzisiaj spotkałem takiego chłopaka rok starszego ode mnie – sięgnął po ramkę ze zdjęciem, na którym była Ines. – Powiedział, że rzuca szkołę, ponieważ dostał propozycję, że tak powiem pracy…
 Zmarszczyłem czoło. Czyżby Sean wiedział o czymś, co pomogłoby mi zrozumieć tamtego chłopaka? Jestem pewny, że mówi o tym samym chłopaku, co dzisiaj był u dyrektora.
 Spojrzałem na Seana, który cały czas patrzył na zdjęcie mojej ukochanej. Wyrwałem je i odłożyłem na miejsce.
 - Możesz mi powiedzieć, co to za propozycja pracy? – z kieszeni wyciągnąłem paczkę papierosów i wyszedłem na balkon.
 - Może to dziwnie zabrzmieć, ale powiedział mi, że będzie zarabiać na tym, iż będzie sypiać za pieniądze z dziewczynami.
 Popatrzyłam na Seana jak na idiotę, ale wiedziałem, że on takich głupot nie wygaduje. Coś mi tutaj nie pasowało i nie wiedziałem, co to jest.
 - Dobra, dzięki za to – poklepałem Młodego. – Muszę iść na konferencję.
  
 Sean
 Wyszedłem od Anthony’ego i poszedłem do salonu, gdzie się umówiłem z Chanem na powtórzenie z francuskiego. Oczywiście, geniusz już siedział w książkach i nawet nie zauważył, kiedy wszedłem. Przewróciłem oczami i sięgnąłem po pierwszą lepszą książkę z szafki. Na moje nieszczęście trafiłem na „Romeo i Julię”. Zmarszczyłem brwi na widok tytułu.
 - Nie wiedziałam, że czytasz takie książki – odezwała się Elise, która stała za mną.
 - Nie – mruknąłem. – Nie jestem fanem Shekspira.
 Odłożyłem książkę na miejsce i przejechałem palcami po grzbietach książki.
 - Dlaczego? „Romeo i Julia” to najpiękniejszy dramat – powiedziała i usiadła koło Chana, który od razu uśmiechnął się na jej widok.
 - Taa… - mruknął. – Tym bardziej, kiedy on musiał grać Romeo, a Zira z ostatniej klasy Julię.
 Przyjaciel zaczął się śmiać na tamto wspomnienie. Zacisnąłem pięści i nie zauważyłem, że złamałem trzymaną w ręku książkę. Widziałem tylko jak Elise to patrzy na mnie i to na Chana.
 - O co chodzi? – zapytała nie pewnie.
 - To, że ona miała wąsy!
 Usłyszałem rozbawiony głos Mery. Nie wytrzymałem i rzuciłem w jej stronę połamaną książkę. Na szczęście zmieniła miejsce nim książka zmiażdżyła jej twarz. Spojrzała na mnie gniewnie i nim się obejrzałem dostałem z liścia.
 - Mam nadzieję, że zapamiętasz sobie, iż w moim kierunku nie rzuca się połamanymi książkami!
 - Było nie przypominać o wąsach! – zbliżyłem odległość między nami.
 - A to dlaczego? – stanęła na palcach i jej twarz była na wysokości mojej. – Elise teraz jest w naszej paczce, więc powinna znać naszą przeszłość!
 - Tak? To może powinna też wiedzieć o tym jak próbowałaś podrywać Jorge’a?
 - Chodzi wam o tego brzydala z naszej klasy? – do rozmowy wtrąciła się Elise. Odwróciłem się do niej i pokiwałem głową. – O jacie! Co ty w nim widziałaś?
  - Podobno kręcił ją jego męski gło..
 Nie zdążyłem powiedzieć, ponieważ upadłem na ziemię, gdyż Mery podcięła mi nogę. Usiadła mi na klatce piersiowej i spojrzała głęboko w oczy. W tamtej chwili miałem taką wielką ochotę ją pocałować, ale wiedziałem jak zareagowałaby ona i Elise. Już za dużo tego.
 - Ej! – do salonu wpadła Anna. Na chwilkę zamilkła, widząc moją i Mery pozycję, ale później znowu odzyskała głos. – Słyszeliście, że misja się szykuje?!
 - Żartujesz?!
 W salonie wybuch pożar. Najwidoczniej Chanowi hormony buzują.
 - Sorrki – zaczerwienił się odrobinę.
 - Nic się nie stało – warknęła Elise. – Mogłeś uprzedzić nas, że chcesz nas usmażyć.
 - Ej, ej! – odezwała się. – Uspokójcie się. Skąd.. Dobra, nie pytam się skąd wiecie. Kto jedzie?
 - Nie wiemy, podobno ma odbyć się apel, gdzie wszystko zostanie przedstawione.
 Wszyscy zdziwieni spojrzeliśmy po sobie. Apel? Mało kiedy spotykany jest w naszej szkole, ponieważ jest planowany tylko w bardzo ważnych sytuacjach.

Przepraszam, że tak długo i taki nudny rozdział, ale nie miałam pomysłu. Na szczęście mam już mały obraz przyszłego rozdziału, ale nie obiecuję, że szybko się pojawi, ponieważ nie mam na to czasu.
Kinga